Jeszcze oczywiście jesteśmy w kraju, ale przygotowania, jakby nie było, to nieodłączny element wyjazdu:-)
Jeszcze na dobre się te przygotowania nie rozkręciły, a ja już jestem zmęczona:-/
Właśnie się dowiedziałam, ze może być potrzebny paszport, którego oczywiście nie zdążę już wyrobić... Najwyżej złożę wniosek, a rodzice go odbiorą i wyślą.
Dalej:
-lekarze (dentysta, ginekolog)
-recepty na zapas moich tabletek oraz ich wykupienie
-książki do biblioteki
-książki pożyczone od znajomych
-ostateczne rozliczenia z uczelnią
-zmiana kwoty zobowiązania na telefonie
-zakupy (m.in. ciuchy do pracy)
Hm, hm... Co jeszcze?...
wtorek, 27 listopada 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
ehh.. znam ten ból przygotowań, tylko ja miałem zdecydowanie więcej czasu...
Trzymajcie się!
Cóż, na pewno wszystko jakoś da się załatwić. A te książki od znajomych... najmniej ważne. W końcu nie jedziemy na zawsze:-p
Prześlij komentarz