wtorek, 13 maja 2008

Drobiazgi...

Takie tam dzisiaj... Drobiazgi. Żebyście wiedzieli, że żyjemy i mamy się dobrze:-)

Przez kilka dni mieliśmy wspaniałą pogodę, tak że większość wolnego czasu spędzaliśmy na powietrzu, łapiąc brąz (Konrad ochoczo, ja-jak najmniej;-) Jednak wszystko co dobre szybko się kończy, a dotyczy to zwłaszcza pogody w Wielkiej Brytanii:-/ Niektórzy żartują, że wykorzystaliśmy już limit 9 dni słonecznych w roku, przypadający rzekomo na Anglię;-) Mam nadzieję, że nie jest to prawda:-p Tak czy owak na razie znów jest pochmurno...

Drugi drobiazg codzienny to to, że kupiłam sobie buciki na wiosnę, bo stare już mam w stanie kompletnej entropii;-) (a może to niecodzienny drobiazg, bo w końcu nie tak często kupuje się obuwie;-p) Są to brązowe sportowe buty, podobne w fasonie do bokserskich, z tym, że są niskie, pod kostkę, firmy Lonsdale. Wyprzedaż była i dałam niecałe 20 funtów;-D Jeśli ktoś nie zetknął się nigdy z tą marką, to pochwalę się, że mam teraz buty firmy obuwającej i ubierającej m.in. Mike'a Tysona i Muhammada Ali'ego;-p A co!;-)

No i co by tu jeszcze...

Jakiś czas temu opuścił nas zmywakowo-podkuchenny Les i wreszcie od kilku dni (po paru perturbacjach, m.in. podkuchenny Luc wywędrował na chorobowe) mamy nowego "chłopczyka" imieniem Peter. Mówię o nim "chłopczyk" bo jest taki chłopaczkowaty, jednak Konrad twierdzi, że ma dwadzieścia-kilka lat chyba... No, tak czy owak jest sympatycznym człowiekiem. Ostatnio też sympatycznym człowiekiem coraz częściej wydaje mi się nasz szef kuchni Shaun, który dotąd wzbudzał we mnie uczucia mocno ambiwalentne. Jakoś ostatnio się zrobił milutki dla nas i nawet rozmowny trochę (przedtem wyglądał na milczącego gbura). Śmiejemy się, że chyba go podmienili. Albo małżeństwo go odmieniło, bo niedawno się ożenił:-) Bierzcie ślub, dziewczęta i chłopcy, jeśli jeszcze nie macie tego za sobą;-) To zmienia ludzi na lepsze;-) (no, nie wiem czy zawsze, ale...;-)

No, ja tu gadu-gadu, a pora się robi niemłoda. A ja jutro znów wstać muszę, coby z tacą trochę dla zdrowotności pobiegać;-) Kończę więc i ściskam wszystkich czytających:-)
Kejti (to fonetyczny zapis imienia, jakim często się do mnie zwracają:-)

4 komentarze:

mamuśka pisze...

Pobiegać?!!! Jestem pod wrażeniem. To chyba przez te nowe buty!:)))

PAPROCH pisze...

Mamo, z tacą pobiegać, jak co dzień;-)

Mateusz pisze...

;) Ja też musze buty kupić.. neistety:P Nie dość że drogo, to nie lubię tego robić:/

PAPROCH pisze...

Też nie lubię, ale na szczęście tym razem dość łatwo poszło:-) A co, Twoje kupione w Szkocji już się rozwaliły??:-o