poniedziałek, 10 marca 2008

Taushan i Ian.

Taushan (czyta się to mniej-więcej "Tuszan") to imię rodem ze Sri Lanki. Mamy nowego kolegę-kelnera, pochodzącego właśnie stamtąd. Jest to pokaźnych rozmiarów Murzyn, student chyba, pracuje z nami od dwóch dni, na razie się pilnie uczy wszystkiego, jak my na początku. Piszę to po to, by zaznaczyć, że znów bardziej wielonarodowościowo się zrobiło;-p Trójka Polaków, Sri Lańczyk (czy tak się mówi?;-p) oraz dwóch Portugalczyków z pochodzenia, no i reszta to Brytyjczycy (wyłączając Iana-kucharza, który jest Irlandczykiem, bardzo przywiązanym do swoich korzeni:-)
A jeśli już jesteśmy przy Ianie-jest on chyba jedyną osobą, za którą będę autentycznie tęsknić, jak stąd wyjedziemy. Innych członków obsługi lubię bardziej lub mniej, ale Iana szczerze uwielbiam. Nie wiem czy pisałam o nim wcześniej. Jest to Irlandczyk z krwi i kości, przynajmniej zgodnie z moimi wyobrażeniami;-) Człowiek jest to już w wieku starszo-średnim, tzn. dobiega sześćdziesiątki. Ma ośmioro dzieci bodajże, trójka jeszcze z nim mieszka. Na moje oko jest znakomitym kucharzem, o ogromnej wiedzy, nie tylko z dziedziny kucharzenia, jednak tak nie cierpi pracy tutaj i Anglików, że posiłki ustalone w menu przygotowuje "na odwal się", z prawdziwą niechęcią, którą podkreśla udawanym spluwaniem;-p Jednak czasem opowiada nam takie cuda o gotowaniu, o potrawach, które lubi i robi np. swoim dzieciom, że aż ślinka leci:-) Nas również traktuje trochę jak swoje dzieci, zawsze dowcipkuje z nami, zawsze pomoże i nigdy nie jest w złym humorze, a przynajmniej nie okazuje tego, w przeciwieństwie do drugiego, humorzastego, kucharza-Shauna. I w jakiś sposób już po tych trzech miesiącach pamięta mniej-więcej, co lubimy jeść, a czego nie:-) Konrad mówi, że to dlatego, że podobno ma bardzo grymaśne dzieciaki i przygotowuje im trzy różne obiady, bo każdy nie lubi czegoś innego:-) Naprawdę bardzo go lubię. Tatusiu, jeśli to czytasz - jestem pewna, że też byś go polubił:-)

A tak w ogóle to żyję i nawet mam się w miarę dobrze. Brak czasu oraz zmęczenie nie pozwalały mi przez ostatni tydzień nic napisać, ale wiedzcie, że zawsze o Was pamiętam i bardzo tęsknię za wszystkimi znajomymi mówiącymi po polsku;-)
Pozdrawiam ciepło z, deszczowego dziś, Scarborough!

4 komentarze:

tata pisze...

Może Ian sprzedałby Ci jakiś ciekawy przepis?

mamuśka pisze...

E tam, tata go sam spyta o przepisy jak przyjedziemy:))

PAPROCH pisze...

Cudnie;-) No, żeby go spytać to akurat musiałby być, a nie pracuje przecież ciągle, tylko na zmianę z Shaunem:-p Jak mnie coś zaciekawi to go spróbuję podpytać. O to, co nam tu serwują, nie warto, bo większość rzeczy jest...z mrożonek;-p

Anonimowy pisze...

Dobry kucharz to i z mrożonki przygotuje cudo! Jestem pewna, że Ian by potrafił. :)