czwartek, 24 lipca 2008

Czas podsumowań, czyli czego się nauczyłam:-)

Licznik pokazuje 25 dni:-D
Za 25 dni o tej porze będziemy... Moment... [myślu, myślu;-)] Będziemy już prawdopodobnie na lotnisku w Liverpoolu, czekając na odprawę:-)
Hurra!!! Uratowani!;-)

I tak sobie ostatnio myślę... Czego by o tym naszym wyjeździe nie mówić (który wciąż nie wierzę, że się zdarzył;-) to na pewno mogę przyznać, że wielu rzeczy mnie nauczył:-)
Przede wszystkim-że człowiek wytrzyma znacznie więcej, niż mu się wydaje. No, pewnie, że to wiedziałam teoretycznie, ale tu przekonałam się o tym bardzo wyraźnie:-) Chyba po raz pierwszy w życiu tak wyraźnie... Psychicznie i fizycznie... Nie spodziewałam się, że tyle mogę...
Przybyło mi cierpliwości i szacunku do starszych ludzi. Trudno powiedzieć, żebym ich przedtem nie szanowała, ale... Sama nie wiem, niecierpliwiłam się łatwo, gdy ktoś starszy mówił do mnie niewyraźnie lub powolutku zachodził mi drogę;-p Tu musiałam przyzwyczaić się do tego i... cóż, może już mi tak zostanie;-)
Przekonałam się, jak niesamowicie może się zmieniać nasz stosunek do rzeczy, a przede wszystkim-do ludzi. Mało jest tu osób, które od początku do teraz lubiłabym tak samo (Konrad też to zaobserwował u siebie). Większość sympatii i antypatii ewoluuje w niesamowitych kierunkach, w tę i z powrotem;-p Nie będę może wymieniać z imion (oczywiście nikt z nich tego nie czyta, bo nikt po polsku tu nie gada, ale ten mój wrodzony takt...Ha, ha, aż się sama rozśmieszyłam;-) ale są tu tacy, co ich na początku lubiłam, nawet bardzo, a teraz jak słyszę ich głos z daleka, to się chowam, jak się da;-) I są też tacy, którzy na początku wnerwiali mnie niesłychanie, a obecnie budzą moją szczerą sympatię... Tak to dziwnie się plecie...
Przekonałam się, że niektóre stereotypy i opinie na temat Anglii i Anglików, które większość z nas słyszała, są prawdziwe;-) Brytyjki są grube i szpetne-prawda (w większości przypadków, NA PEWNO jest tu więcej grubych i szpetnych kobiet niż w Polsce). Jedzenie jest paskudne, głównie z powodu braku smaku-prawda. Jagnięcina tylko z sosem miętowym-po części prawda, rzeczywiście bardzo wiele osób tak to je i nie wyobraża sobie inaczej. W Anglii zawsze jest brzydka pogoda i pada-prawie prawda, na pewno znacznie częściej jest brzydko niż w Polsce (wyobrażacie sobie, jak musi być ciągle paskudnie?!)
Nauczyłam się, czy raczej przekonałam, że warto czasem zmierzyć jakiś ciuch, który wydaje się całkiem nie dla nas;-) Tym sposobem nabyłam wczoraj przezabawną, przedziewczęcą spódnicę typu "happy fifties", jak ja to mówię:-)
No i jeszcze oczywiście nauczyłam się trochę nowych słów po angielsku, głównie związanych z jedzeniem i jego serwowaniem;-) , nosić po trzy talerze w rękach, jeśli nie są gorące, a jak są gorące to po sześć na tacy, no i oczywiście składać fikuśnie serwetki;-p Obiecuję Wam, rodzino, że będę czasem na jakieś uroczystości tak składać (jeśli zgłosicie zapotrzebowanie;-) bo złożenie dziesięciu czy dwunastu serwetek w stojący wachlarzyk to 5 minut roboty;-) Buahahaha, najważniejsza umiejętność świata;-)
Mili moi. Tym ironicznym akcentem (dużo we mnie ironii na to miejsce i wszystko co z nim związane, ale jeszcze więcej szczerej radości na myśl o tym, co za 25 dni:-) kończę na dziś. Trzymajta się ciepło!!!
PS. Ha! Jeszcze coś mi się przypomniało. To może nawet jest najważniejsze... Jednak "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej". Mam mieszane uczucia co do naszego rodzinnego kraju, jak pewnie większość z Was, ale... Nie dla mnie życie na emigracji. Wszystko co kocham, jest w Polsce:-) Już to wiem na pewno.

7 komentarzy:

mamuśka pisze...

No, to dobrze, że masz więcej cierpliwości do starszych ludzi. To nadzieja dla mnie...:)))

PAPROCH pisze...

Ha,ha,ha:-D Tobie do bycia starszym człowiekiem jeszcze sporo brakuje;-)

agacioszka pisze...

A ja optymistycznie skomentuję tego posta: Gratuluję :)

PAPROCH pisze...

A dziękuję:-)

tataradka pisze...

A ja nawet bardziej niż gratuluję.

PAPROCH pisze...

To znaczy co, Tato?:-)

tataradka pisze...

Gdybym znał to słowo to bym go użył.