środa, 6 sierpnia 2008

W końcu chora:-/

Cześć Wam:-)
Piszę pewnie jednego z ostatnich postów, siedząc w łóżku, z korkiem z chusteczki higienicznej w nosie (dobrze, że mnie nie widzicie;-) Chwaliłam się odpornością, ale po ośmiu miesiącach i na mnie przyszła pora;-) Nic poważnego, przeziębienie zwykłe, ale czuję się "shitty", zapewne przez katar, zawsze katar mnie dobija:-/ Zaczęło się od bólu gardła, dwa dni temu, trochę go zaleczyłam, ale pojawił się katar i lekki kaszelek... Na szczęście nie mam podwyższonej temperatury. Szczerze mówiąc jak dotąd normalnie pracuję, a wczoraj byliśmy na wycieczce w Yorku, ale jeśli podskoczy mi temperatura, to obiecuję, że wezmę zwolnienie;-p
Konrad dziś pracuje na "popłoszu", jak to my mówimy (dla niezorientowanych-angielskie słowo "pot-wash" to tzw."zmywak":-) Zrzędliwa, acz dobroduszna Sally od wczoraj jest na dwutygodniowym urlopie i w kuchni brakuje rąk do pracy... Tak więc Konrad dziś zmywa gary, a w sobotę pomaga znów w wydawaniu posiłków. Ten to ma urozmaiconą pracę-restauracja, bar, nocne portierowanie, czasem kuchnia, a nawet "zmywak":-) A ja w kółko to samo:-p
Pogoda u nas niezmiennie bardzo zmienna, przy czym takiej prawdziwie letniej jest jak na lekarstwo. Na zmianę jest w miarę ładnie i leje, teraz też słyszę jakieś dalekie grzmoty, choć na porządną burzę nie liczę, bo przez 8 miesięcy takowa była tu tylko jedna, więc-jak widać-rzadkie to tutaj zjawisko:-p
Oj, właśnie usłyszałam, że jednak się zbliża:-o Być może więc będę zaraz wyłączać komputer.
Ściskam Was mocno i... do zobaczenia z większością z Was już całkiem niedługo:-D

4 komentarze:

mamuśka pisze...

No, to mnie zmartwiłaś:(

PAPROCH pisze...

Też się masz czym martwić, rzeczywiście...

mamuśka pisze...

Iwonka powiedziała mi dzisiaj, że jak będę miała wnuki, to dopiero będę sie martwic o nie!!!
Zdrowiej!

PAPROCH pisze...

O rany boskie, już się boję;-p