czwartek, 3 stycznia 2008

Kilka drobiazgów.

Dzisiaj napisze Wam bez polskich znakow, bo z innego komputera, kilka spostrzezen, ciekawostek, o ktorych wczesniej zapomnialam albo ktore dopiero odkrylam.
Po pierwsze chce sie troche pochwalic. Mianowicie pozyczylam sobie z biblioteki wczoraj ksiazke o strachu zwiazanym z lataniem samolotem, oczywiscie po angielsku. Jest to niewielka ksiazeczka, napisana dosc duzym drukiem, ale i tak to, ze od wczoraj przeczytalam ok.100 stron zadziwilo mnie sama. Naturalnie nie rozumiem wszystkiego, czasem cale zdania musze czytac po trzy razy, zeby wylapac sens. Generalnie jednak rozumiem co czytam i sprawia mi to wielka frajde. Nie myslalam, ze tak dobrze poradze sobie z czytaniem po angielsku. Wczoraj rowniez kupilam za 2 funty (wyprzedaz calej zawartosci ksiegarni przed jej likwidacja, kazda ksiazka po 2£) bardzo ladnie wydana ksiazke o pt."Stressbusting book", o aromaterapii, masazu, podstawach jogi, tai-chi i medytacji. Na razie przeczytalam pierwsze 20 stron z rozdzialu o aromaterapii i bardzo mi sie podoba:-)
Druga ciekawostka to to, ze odkrywamy tu coraz wiecej pysznych rzeczy, z tym, ze ciagle sa to glownie slodycze;-p Dla przykladu powiem, ze wlasnie zjadlam zakupione w Tesco ciacho "Danish cinnamon whirl". To taka zakrecona w slimaka, plaska jakby buleczka z francuskiego (polfrancuskiego?) ciasta, z cynamonowym nadzieniem i lukrem. PYSZOTA!!! Smakolyki z cynamonem niektore lubie, niektore nie. Ten stanie sie jednym z moich ulubionych;-)
I jeszcze chcialam Wam napisac o Argosie. Jest to bardzo dziwny sklep, chyba nie spotkalam czegos takiego w Polsce. W Anglii jest dosc popularny, w samym Scarborough sa minimum dwa. Sam sklep ma niewielka powierzchnie. Sa dwie lady oraz kilka stanowisk, jakby stolikow, przy ktorych sie stoi, a na nich leza przymocowane grubasne katalogi, gdzie wszelakie produkty maja podane ceny i swoje numery. Na specjalnym urzadzonku przy kazdym stanowisku mozna sprawdzic dostepnosc danego produktu w magazynie. Jesli maja go na skladzie, drukuje sie specjalna karteczke, podchodzi do lady, placi sie, a za kilka chwil odbiera sie zamowiony produkt. W sklepie tym mozna kupic rzeczy takie jak: bizuteria, zegarki, meble (pakowane w plaskie pudelka, jak w Ikei), sprzety do domu (zelazka, garnki, suszarki do wlosow, tostery, lustra...), zabawki, upominki, narzedzia, artykuly papiernicze, drukarki, telefony, sprzet sportowy, muzyczny... Doslownie prawie wszystko:-p Tam kupilismy sobie zelazko i sluchawki z mikrofonem do komputera:-)
No, to chyba tyle na dzis. Buziale dla wszystkich czytajacych:-)

4 komentarze:

mamuśka pisze...

Ja tez chcę cynamonowego precelka!!

Mateusz pisze...

ja też chce!
A Argos też w Szkocji był:P Można kupić wszystko od wykałaczek do samochodu:D

Kaatje pisze...

Znam te ciasteczka;-) Ja tam lubie wszystko co z cynamonem;D

Anonimowy pisze...

Oj oj, ja chyba na tego bloga nie pasuję, bo wprost nie cierpię cynamonu.
Ale za to bardzo chętnie chodziłabym do Argosa. Idea tego sklepu jest dla mnie cudowna.